Można się łudzić, oszukiwać się i wmawiać sobie, że bez Boga można żyć, ale na dłuższą metę nie można.

Teraz na pewno niektórzy powiedzą, że oni w Boga nie wierzą albo wierzą, ale nie praktykują, a są szczęśliwi i dobrze im się powodzi. Ja w to nie wątpię i zapewne tak jest, ale do czasu. To jest szczęście krótkoterminowe biorąc pod uwagę wieczność.

Wiem to z własnego doświadczenia. Kilka lat po pierwszych dwóch wylewach żyłam praktycznie bez Boga, bo Komunia Święta raz w miesiącu to jest nic. Ćwiczyłam i trudziłam się sama albo z ludźmi, ale to coraz częściej przestawało działać, i kiedy Jezus do mnie przyszedł, wreszcie zaczęłam prawdziwie żyć.

A co się dzieje w życiu większości ludzi? Niektórzy ludzie otaczają się ciemnością, wypełniają swoje życie mrokiem. Nie tylko swoje, ale często swoich dzieci. A dlaczego? Bo zazwyczaj nie mówią im o Bogu. Nie mówią im o jedynym świetle, które rozjaśniłoby te ciemności, które ich otaczają i pozbawiają jakiejkolwiek nadziei.

Czy to nie jest czas, aby zacząć szukać tego Bożego światła? Tam gdzie go można znaleźć?

Odpowiedz sobie zatem na pytanie czy ty będziesz światłem, które zapłonie i da ludziom nadzieję czy będziesz gasił/gasiła światła, które jeszcze świecą i przyczynisz się do zguby ludzkości i kresu człowieczeństwa?

Ewelina Szot